Ta historia toczy się w słonecznym Meksyku gdzie właśnie toczy się wojna między Meksykiem a Usa. Główny bohater tego opowiadania Leon jest żołnierzem armii meksykańskiej. Być może jest to jego ostatnia służba. Nie wie jeszcze że spotka tam kogoś kogo może pokochać.
*********************************************************************************
-Ej Leon długo tu będziesz jeszcze siedział ?-pytał zezłoszczony Diego-porucznik już dawno na nas czeka.
-Wiem.
-No to na co czekasz ? Ponoć ma być nowa sanitariuszka. Może ładna.
-Diego ci tylko jedno w głowie. Ja chce walczy za moją ojczyznę a ty tylko dziewczyny masz w głowie.
-Ej może byś ją poderwał. Odkąd zerwałeś z Gery nie miałeś jeszcze dziewczyny jest szansa.
-Stary nie chce pchać się w nowy związek. Lepiej chodźmy.
-Tak chodźmy.
*********************************************************************************
-Verdas, Hernandez gdzie się podziewaliście zbiórka zaczęła się 5 minut temu a wy wiecie że nie toleruje spóźnień.
-Wiemy. Przepraszamy.
-No ja myślę. A teraz chciałbym przedstawić wam naszą nową sanitariuszkę. Violetta zapraszamy-do namiotu weszła drobna szatynka o czekoladowych oczach. Wszystkim na jej widok zaświeciły się oczy. Wszystkim oprócz mnie. Ładna była ale chyba nie w moim typie.
-Ej Leon ładna co nie.-powiedział do mnie Diego
-Ta ładna.
-I tylko tyle masz mi do powiedzenia ?
-Tak.
-Aha. To jeśli ci się wcale nie podoba to nie przeszkadza ci że Alex ją podrywa.
-Nie wcale.- a we mnie coś pękło. I cały chodziłem ze złości. Nie Verdas ona ci wcale się nie podoba. Karciłem się w myślach.
-Halo Leon-zaczął mi machać Diego-Co jest ?
-Nic zamyśliłem się.
-Zamyśliłeś się o Violetcie co ?
-Nie zwaz każdym dniriowałeś
-Nie ale ty chyba tak.
-Zamknij się.
-Okej nie denerwuj się.
-Chodźmy mamy dzisiaj patrol
-Tak chodźmy.
Chodziliśmy tak obok naszych namiotów. Słyszeliśmy bardzo dobrze strzały oraz krzyki niewinnych ludzi oraz żołnierz. Każdego dnia boję się że stracę życie a ta wojna nigdy się nie skończy. Niestety z każdym dniem przegrywamy tą wojnę. Z każdym dniem tracimy coraz więcej rekrutów. Niestety ale w pewnym momencie będziemy musieli się wycofać. Nagle zobaczyłem rannego Diego którego nieśli na noszach. Po chwili pobiegła do niego Violetta. Zaczęła go opatrywać a on był cały we krwi.
-Violetta co z nim ?
-Został postrzelony w brzuch.
-Ale nic mu nie będzie prawda ?
-Nie wiem. Jest bardzo słaby. Musi odpoczywać.-powiedziała po czym odeszła.
-Stary co się stało ?
-Miałem właśnie patrol. Nagle znienacka wyskoczył Amerykanin a resztę możesz sobie do powiedzieć.
-Boże. Musisz być silny i wszystko się zagoi.
-Leon nie martw się o mnie. Lepiej martw się o siebie. Oni mogą wkroczyć tu w każdej chwili.
-Przepraszam czy mogę zmienić opatrunek Diego ?
-Tak oczywiście. -powiedziałem i miałem właśnie wyjść.
-Przepraszam czy mógłbyś mi pomóc ?
-Ja ?
-Tak ty.-zaczęliśmy zmieniać ten opatrunek. Nagle przez przypadek nasze ręce się spotkały a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
*********************************************************************************
-Kilka dni później-
Z Diego jest coraz gorzej. Rana wcale nie chce się goić. Za każdym razem gdy go odwiedzam powtarza że niedługo przyjdzie na niego czas. Co do wojny z każdym dniem jest coraz gorzej. Z każdym dniem nasza armia jest coraz mniejsza a armia amerykańska powiększa się. Szanse na wygranie tej wojny są marne. Po chwili podeszła do mnie Violetta z grobową miną.
-Leon czy mógłbyś pójść do Diego. Bardzo cię prosi.
-Oczywiści.-Wszedłem do namiotu w którym leży Diego. Gdy do niego podszedłem był słabszy niż ostatnio.
-Leon chciałbym ci powiedzieć że nawet jeśli umrę to wiedz że byłeś moim najlepszym przyjacielem i chciałabym żebyś o mnie nigdy nie zapomniał.
-Diego nie mów tak.-lecz ten już nie odpowiedział. Jego oczy się zamknęły a serce przestało bić.-Nie nie rób mi tego ! Słyszysz Diego musisz żyć !-zacząłem krzyczeć. Nagle przybiegła Violetta.
-Co jest ?!
-On. Znaczy Diego. On nie żyje.
-Co ?! Jak to ?
-No rozmawialiśmy a on nagle zamknął oczy i jego serce przestało bić. -powiedziałem po czym się rozpłakałem. Po chwili Violetta się do mnie przytuliła a ja nie wiem czemu odwzajemniłem. Przy niej czułem takie ciepło którego jeszcze nie doznałem.
-Tak mi przykro. Byliście chyba najlepszymi przyjaciółmi prawda ?
-Tak znaliśmy się od małego. Nadal nie wierzę że on umarł.-powiedziałem po czym znów się w nią wtuliłem-przepraszam nie powinienem.
-Nie przepraszaj. Każdy w takim momencie by tak zrobił.
-Dziękuje,
-2 dni później-
Dziś odbywa się pogrzeb Diego. Większość naszej armii przyszła. Nie dziwie się. Diego był bardzo lubianym człowiekiem. Pochowamy go na cmentarzu armii meksykańskiej.
-2 godziny później-
Już po pogrzebie. Nie mogę nadal dojść do siebie że Diego już nie ma. Nie załamałem się tylko dzięki Violi jesteśmy teraz dobrymi przyjaciółmi. Mamy wspólne tematy. Nagle wbiegł do nas jeden z żołnierzy
-Słuchajcie koniec wojny !!!-zaczął krzyczeć
-Ale jak to-nie dowierzał nasz porucznik
-Wojska amerykańskie się wycofały !!-nie mogę w to uwierzyć wreszcie po takim czasie można spokojnie odetchnąć.
-Viola ty to słyszałaś ?!-powiedziałem i zacząłem ja obkręcać.
-Puść mnie wariacie !-zaczęła się wyrywać
-A poprosisz mnie ładnie ?
-Dobrze. Czy mógłbyś mnie puścić ?-powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
-O taką prośbę mi chodziło. Ale co teraz będzie ?
-Ale o co chodzi ?
-No wiesz koniec wojny. I może nie spotkamy się już nigdy.
-Nie myślałam o tym.
- Rok później-
Właśnie wracam z mojej pracy. Jestem policjantem. Od prawie roku nie widziałem Violetty. Strasznie za nią tęsknie. Może Diego miał racje. Dziś mamy bankiet. Nasz komendant ma przedstawić nam swoją córkę. Idę się przygotować. Po godzinnych przygotowaniach wybrałem się na bankiet.
-Na bankiecie-
Właśnie czekamy na naszego komendanta. O wilku mowa. Właśnie wszedł na salę.
-Uwaga chciałbym wam kogoś przedstawić.-na salę weszła piękna brunetka. Z kimś mi się kojarzyła ale nie wiem z kim.
-Chciałbym wam przedstawić Violette. Moją córkę. Była ona sanitariuszką na wojnie.-powiedział a ja nie mogłem uwierzyć że to Violetta. Jest jeszcze piękniejsza niż wtedy. Po chwili podeszła do mnie.
-Leon ? Boże nic się nie zmieniłeś. No może że jesteś przystojniejszy niż wtedy.
-A ty Violu jesteś jeszcze piękniejsza niż wtedy.
-Wciąż nie wierze że sie spotkaliśmy. Co u ciebie ?
-Wiesz pracuje w policji. Jestem sam. A ty masz kogoś ?
-Ja jestem sama. Podoba mi się jeden chłopak ale nie wiem czy ja mu też.-powiedziała smutna
-Ej nie smutaj. Na pewno znajdziesz sobie kogoś kogo będziesz na prawdę kochała i on ciebie też
-Tak na pewno.
-Chodź.
-Gdzie ?
-Na rozluźnienie potańczymy.
-Ok.
-I jak podobało ci się-zapytałem
-Tak dziękuje.
-To może spotkamy się na kawie jutro ?
-Ok o 18 w kawiarni na rogu ?
-Ok to do jutra.7
-Do jutra.
-Następnego dnia-
Dziś idę na spotkanie z Violą muszę jakoś wyglądać. Bo nie chcę aby Viola myślała że jestem jakimś niedbaluchem. wyszedłem z domu ale najpierw zanim poszedłem do kawiarni udałem się do kwiaciarni i kupiłem bukiet róż. Gdy wszedłem do kawiarni ujrzałem śliczną jak zawsze Viole. Była uśmiechnięta od ucha do ucha.
-Hej śliczna,
-Hej.-widziałem że się zarumieniła.
-No to jaki ci miną dzień ?-zapytałem
-Słabo. Jakiś koleś zaczął się do mnie przystawiać i pokłóciłąm się z mamą. A u ciebie ?
-Dobrze. Jakoś poszło w pracy. Ale czekaj. Jakiś koleś przystawiał się do ciebie ?
-No przyszedł do firmy mojej mamy. Na początku wszystko było dobrze. A potem zaczął sypać mi komplementami a potem zaczął się do mnie dobierać.-powiedziała na jednym tchu po czym rozpłakała się i się we mnie wtuliła.
-Ej mała nie płacz. Za ładna jesteś. Chodź pójdziemy na komisariat i spisze zeznania. Poproszę kumpli aby sprawdzili kto to był. Dobrze ?
-Dobrze chodźmy,
-15 minut później-
-No więc Violu jak on wyglądał ?
-Był średniego wzrostu. Miał brązowe oczy i był łysy.
-Aha a może jakieś znaki szczególne ?
-Miał tatuaż na prawym ramieniu i chyba nazywa się Ben.
-Ben powiadasz. Federico !
-Tak.
-Czy mógłbyś sprawdzić te dane ?
-Oczywiście, Za 15 minut powinienem być.
-Ok dzięki.
-Jakiś czas później-
-Leon !
-Tak ?
-Wiem już kto to jest. Jest to Ben Rozdrigez. Był karany za gwałt. Najczęściej za gwałt córek policjantów.
-To już wiemy dlaczego wybrał Violettę. Dzięki Fede. A i jeszcze wysłałbyś paru naszych do niego ?-Już to zrobiłem i został złapany.
-Umiesz pomyśleć o wszystkim.
-No wiesz jest się tym najmądrzejszym.
-Hahaha Dziękujemy ci Fede.
-Polecam się na przyszłość.
-Nie dziękuje.
-Violu.
-Tak ?
-Ten cały Ben został złapany i siedzi już za kratami.
-Leon nie wiem czym ci się odwdzięcze.
-Wystarczy jak pójdziesz ze mną na spacer.
-Nie umie ci odmówić.
-No to chodźmy.
Chodziliśmy po parku i wspominaliśmy czasy wojny.
-Violu możemy porozmawiać ?
-Leon mów zaczynam się bać.
-Słuchaj odkąd pojawiłaś się tam tego dnia na wojnie gdy tylko cię zobaczyłem zakochałem się w tobie. Z każdym dniem zakochiwałem się w tobie coraz bardziej. Przez ten rok tęskniłem jak cholera. Ale wiem że ty i tak nie odwzajemniasz moich uczuć bo przecież zakochałaś się.-już miałem odejść ale usłyszałem krzyk Violetty.
-Ratunku !!-ujrzałem jak ten cały Ben porywa Violette.
-Stój policja !-zacząłem krzyczeć lecz nie usłyszałem odpowiedzi tylko dźwięk strzału. Gdy dobiegłem ujrzałem zakrwawioną Violette. Nie daruje temu który jej to zrobił. Dlaczego mnie to spotkało najpierw postrzelony Diego teraz Vilu. Dlaczego ja ?
-Violu jak się czujesz ?
-A jak mam się czuć ?!
-No tak jaki ja głupi jestem zaraz będzie karetka. Bądź cierpliwa.
Po chwili pojawiła się karetka. Zabrali Violę. W szpitalu od razu wzięli ją na stół operacyjny. Po 2 godzinach operacja się skończyła z sali wyszedł lekarz.
-Panie doktorze co z Violettą ?
-A kim pan jest ?
-Narzeczonym-palnąłem
-Aha. Więc pani Violetta miała dużo szczęścia. Jej stan jest stabilny.
-Można do niej wejść ?
-Oczywiście ale prosze nie przemęczać pacjentki.
-Oczywiście.-gdy wszedłem do Violi zobaczyłem ją. Była inna. Inna niż zwykle. Patrzyła się na sufit.
-Hej Violu. Jak się czujesz.
-Bywało lepiej.
-Ej nie możesz się załamywać. Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
-Nic nie będzie.
-Ej nie mów tak.
-Leon.
-Tak ?
-Nie dokończyliśmy rozmowy w parku.
-Wiem.
-Nie dałeś mi dokończyć.
-Czego ?
-Ty też mi się podobasz.
-Ale przecież mówiłaś że się zakochałaś.
-Chodziło mi o ciebie.
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też.-po czym się pocałowaliśmy.
**********************************************************
5 lat później
Razem z Violettą jesteśmy 5 lat. Od 6 miesięcy jesteśmy małżeństwem. A za miesiąc ma na świat przyjść nasz potomek. Postaraliśmy się o synka przed ślubem. Tak będziemy mieli syna.
-O czym myślisz kochanie ?-zapytała Viola
-O nas i o naszym synku. Kocham was.
-My ciebie też.-po czym złączyliśmy nasze usta w pocałunku.