2/28/2016

Rozdział 3


Dedykacja dla wszystkich czytających ten rozdział!




Jaki ja byłem głupi zostawiając ją samą, do tego pod innym imieniem i  nazwiskiem. Moi rodzice od kiedy mnie adoptowali wmawiali mi, że mam na  imię Christian, ale ja wiedziałem, że nazywam się Leon. Od czasu mojej  wyprowadzki nie miałem z nimi kontaktu, a to może nawet lepiej. Niech  wiedzą, że mam do nich żal o moje dzieciństwo. Zawsze powtarzali Musisz być tacy jak my i nie możesz nam przynieść wstydu. Ale  wracając do Violetty, zachowałem się wtedy jak tchórz, czego teraz  bardzo żałuję. Gdybym mógł cofnąć czas to bym jej nie zostawił, był z  nią w tych trudnych dniach, a tak to miałem wszystko w d*pie. Już wiem, zadzwonię do swojej siostry, może ona mi jakoś pomoże, coś doradzi. 




 - Czego chcesz idioto?! Wiesz, która jest godzina?
 - Tak, hej Ludmiła. Też się cieszę, że Cię słyszę.- powiedziałem z sarkazmem
- Mam do Ciebie ważną sprawę.
 - A nie może to poczekać do jutra? Hmm... Bo nie żeby coś, ale jest  godzina pierwsza w nocy, a normalni ludzie jak ja, nie ty, śpią o tej  porze.
 - Dobra, niech Ci będzie zadzwonię jutro o równej ósmej rano. Cześć.
 - Ale...- nie dokończyła, ponieważ nacisnąłem czerwoną słuchawkę.

       Odłożyłem komórkę na szafkę nocną, po czym sięgnąłem po album  leżący na półce, tak aby Violetta podczas sprzątania go nie znalazła. Na  pierwszej stronie widniało nasze zdjęcie, byliśmy tacy zakochani,  szczęśliwi, ale ja to musiałem spieprzyć. Na następnej stronie ujrzałem  fotografię z wigilii klasowej, na której całowaliśmy się pod jemiołą, co  było sprawką Maxiego. Na samo to wspomnienie po moim policzku spłynęła  samotna łza, którą od razu otarłem. Odłożyłem przedmiot na swoje  miejsce, po czym okryłem się kołdrą, a Morfeusz zabrał mnie do siebie...


        Wstałem przed godziną ósmą. Od razu na myśl przyszła mi Violetta. Jaki  byłem głupi myśląc, że nawet po kilku latach uda mi się  o niej  zapomnieć. Strasznie mam poczucie winy, że to prze zemnie. Czasu nie  cofnę. Jedyną nadzieję mam w Ludmile może ona mi pomoże tą sprawę  rozwiązać. Chodź często się kłócimy to wiem że zawsze mogę na niej  polegać. Moje przemyślenia przerwał dźwięk telefonu. Spoglądając na  ekran widziałem zdjęcie Luśki, więc odebrałem.


- Hej co to za ważna sprawa, która nie mogła czekać? - powiedziała prosto z mostu blondynka.
-  Chodzi o sprawę związaną z Violettą. - powiedziałem, chodź wiedziałem  jaka będzie jej reakcji. 
Nie raz namawiała mnie,abym  zadzwonił do niej i ją przeprosił, 
ale i tak robiłem swoje jak uparty  osioł.
- Czekaj chodzi ci o tą Violettę Castillo? - zadała pytanie ze zdziwieniem.
- Tak i pracuje u mnie. - 
- Jak to pracuje u ciebie? Leon co ty znowu wyprawiasz! - krzyknęła przez telefon dziewczyna.
- No normalnie u mnie pracuje, ponieważ ... - nie zdążyłem dokończyć, bo mi przerwała.
- Będę u ciebie jutro. To nie jest rozmowa przez telefon - powiedziała i się rozłączyła.
        

Wiedziałem, że jak przyjedzie Ludmiła to będę miał nieźle przerąbane.  
Zacznie nawijać, że pewnie nie powinienem wchodzić z butami w życie  Violetty. Że pewnie zapomniała już o mnie i wiedzie spokojne życie może u  boku chłopaka, bądź narzeczonego. Wiem, że nie mam męża, bo sprawdziłem  w jej CV. Muszę zmierzyć się teraz ze swoimi wybrykami z przeszłości...




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Witam was wszystkich w niedzielę!
Jak minął wam tydzień?
Mi dobrze.
A teraz przejdźmy do rozdziału.
Dużo się w nim wyjaśniło.
Że Leon był adoptowany. 
(PS. Ludmiła też była adoptowana).
Że rodzice nazywali go Christian.
A najważniejsze, że jest ojcem Any.
(Mam do was informację.Postanowiłam
zmienić imię Any na Chloy. Jak by coś.
Myślę, że nie macie mi to za złe).
A więc myślę, że rozdział się wam podobał!
Do zobaczenia w kolejny weekend!
Pa


Daria.


Rozdział 4  ------->   15 komentarzy
Nie licząc anonimów!
(Rozdział się pojawi w weekend jak będzie 15 komentarzy!)

PS.

Możecie zajmować dedykacje pod rozdziałem.

Polecam niesamowitego bloga http://ross-y-laura.blogspot.com


Zajrzyjcie na niego koniecznie!

7 komentarzy:

  1. Boski.
    Leon i Violettą byli kiedyś razem. Uśmiecham się z tego, a jak myśląc, że on to speprzył uśmiech mi od razu schodzi.
    Leon to Christian. Były Violetty i ojciec jej dziecka. Vils nic o tym nie wie.
    Mam nadzieję, że zerwie z Larą.
    Czekam na next.
    Zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi tam pasi!
    Fajne imię
    Chloy czy Chloe?
    Bo nie ogarniam xd
    Verdas adoptowany!
    Tak samo jak Luśka!
    O ja cie pierdu!
    Wiedziałam że on jest ojcem!
    Bo niby kto xd
    Buahahha xd
    Rozdział pisany z perspektywy Leośka xd
    Pozdro i czekam na next :*
    Cysia

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie mówiłam, że coś wiem, ale nie powiem hah ;*:)
    Lajon adoptowany.
    Zmienisz imię? Ale Ana jest ładne. Zostaw takie.
    Zaaaajjjjeeeebbbbiiissssttttyyyy.
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. No i się wyjaśniło wszystko ;) Tak się ciesze że to Leon jest ojcem!!! Tak coś podświadomie czułam, że się to wydarzy ;) No to czekamy na Ludmiłe, która zrobi swoje ;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;) Czekam na nexta i przyjazd Luśki!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej.
    Hej.
    To ja!
    Blairka Blanco.
    Odwiedziłam tego bloga z ciekawości.
    Mogę Ci zdradzić, że podoba mi się historia.
    Myślę, że będę tu zaglądać częściej.
    Mogę liczyć na dedykację w next?
    Proszę.

    Blairka Blanco <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieje że Lusia pomoże dla Leosia
    Dobrze że Viola nie ma męża
    Luśka nie waż się na Leosia krzyczeć
    Rozdział
    Zajebisty
    Czekam na kolejny
    Pozdrawiam
    Marzenka ( Rosalie )

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo!!!!
    Vilu pracuje u Leona?
    PIĘKNY ROZDZIAŁ!
    Czekam na next!
    Powiadom mnie na gmail-a, tak jak teraz PROSZĘ.
    Natka♥

    OdpowiedzUsuń

Theme by Violett