10/30/2015

09: Morze wylanych łez


Rozdział dedykowany Rosie 

        Przechodzę przez próg Providence Medical Centre, a pierwszą osobą, którą spotykam przy wejściu jest Federico. 
Mój uśmiech natychmiastowo znika, a na jego miejsce wkracza obojętność. Nie zasługuje na nic więcej – nie mam pojęcia nawet, jakim cudem ma jeszcze czelność tu przychodzić. To okropne jak skrzywdził moją przyjaciółkę, nie wybaczę mu tego, nigdy. 
- Co tu robisz? - prycham z pogardą.
Jego oczy dawniej czekoladowe, pełne życia nagle przybrały szarawą barwę. Już nie wygląda jak dawniej, kilkudniowy zarost wcale nie dodaje mu uroku, a spojrzenie jest pełne skruchy. Nie reaguję na to, jedynie mocniej zaciskam pięść. Nie mogę dać się zwieść.

- Przyszedłem porozmawiać - mówi ze stoickim spokojem, a moje ciało przeszywa dreszcz.
Nie mam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, nie po tym jak odszedł, zostawiając Ludmiłę i dziecko. Jednak jedna, jedyna część mnie, pragnie go wysłuchać, doradzić, dać szansę, aby naprawił swój błąd. Chyba nie jestem tak twarda jak myślałam.
- Słucham. - szepczę cicho. - Masz pięć minut, zaraz zaczynam dyżur.
      Jego twarz nie wyraża uczuć, nie może zdobyć się na chociażby cierpki uśmiech. Zakładam ręce na piersi, wyczekując.
- Żałuję tego, że ich zostawiłem. - zaczyna, wbijając wzrok w podłogę. - Ale uwierz mi, nie było dnia, abym nie myślał o Ludmile i dziecku. Jestem tchórzem.. ale po prostu przestraszyłem się odpowiedzialności. Możesz nie mieć do mnie zaufania, rozumiem to, Vilu, ale proszę cię o jedno. 
Pomóż mi z Ludmiłą. - patrzy na mnie błagalnie, a ja czuję, jakbym wbijała nóż w plecy swojej własnej przyjaciółce. 
Po raz kolejny spoglądam na niego, jednak tym razem ze zrozumieniem. Jeju, on nie widzi świata poza nią. Wygląda jakby wylał morze łez, ale stara się być twardy. Wygląda jakby nie sypiał, a starał się odgadnąć swoje uczucia. Po prostu się zagubił. 
- Federico.. J-ja naprawdę nie wiem co mam ci powiedzieć. - wzdycham zmieszana.
- Powiedz, że mi pomożesz. - chwyta mnie za rękę,
       W takich chwilach chciałabym uniknąć odpowiedzi. Mam do wybrania dwie opcje – skłamać i dać mu nadzieję, że Ludmiła nie jest aż tak przejęta rozstaniem i dać mu nadzieję, lub powiedzieć prawdę i przekreślić ich związek. Dlaczego ja w ogóle jestem w to zamieszana?
- Pomogę ci, tylko pamiętaj, nie zmarnuj tego, ona cię jeszcze kocha. - pozwalam kłamstwom wylewać się z moich ust.
- Dziękuję, wiedziałem że mogę na ciebie liczyć - w końcu zdobywa się na niemrawy uśmiech i muska mój policzek. 
- Muszę iść. - patrzę na zegar wiszący na ścianie, po czym uprzednio żegnając się z Włochem, kieruję się w stronę swojego gabinetu. 
Naprawdę wolałabym nie ingerować w ich związek, to ich sprawa. Ale wiem, że Ludmiła nie poradzi sobie sama z odbudowaniem ich związku, a ktoś musi im pomóc się do siebie zbliżyć. Padło na mnie.

***

Zmęczona siedzę w gabinecie, uzupełniając dokumenty. To jest to, czego najbardziej nie lubię w tej pracy. Wyczerpana dyżurem, muszę zostać godzinę dłużej, by uzupełnić dokumentację, Ciężkie życie lekarza. W sumie nie mam na co narzekać – zarabiam nieźle, a dodatkowo niosę pomoc ludziom, którzy tego potrzebują. 
- Mam dla ciebie kawę. - z transu wyrywa mnie Josh.
Kładzie przede mną kubek z parującą cieczą, a ja dziękuję mu skinieniem głowy.
- Dużo papierów, co? - śmieje się cicho. - Skąd ja to znam.
- Kiedyś zwariuję, naprawdę - jęczę, chwytając się za kark.
Josh jest moim przyjacielem, mimo tego, że byliśmy razem. Mamy bardzo dobre relacje i wiem, że mogę na nim polegać. 
- Wiesz, widziałem dzisiaj Verdasa, kręcił się dziś tutaj. - upija łyk kawy, marszcząc czoło. - Wrócił na oddział? 
Śmieję się tylko, próbując ukryć zdziwienie. 
- Nie wrócił, prawdę mówiąc, nie miałam pojęcia, że w ogóle przyszedł. 
Mam go serdecznie dość. Nie może nachodzić mnie w pracy. Najpierw Federico, a teraz on. To jakaś kpina. 
- Kylie mówiła, że cię szukał - bąka, wzruszając ramionami. 
- Jeszcze tego mi brakowało - przewracam teatralnie oczami.
Muszę w końcu z nim pogadać i zrobię to przy najbliższej okazji. Ma Emmę, nie rozumiem do czego ja jestem mu potrzebna. 
- Dobra Vils, ty już idź do domu. - mówi, przyłapując mnie na tym, że przymykam oczy ze zmęczenia. To był naprawdę ciężki dzień.
- A dokumenty? Same się nie uzupełnią. - zauważam, lekko ziewając.
- Ja to zrobię, zostało tylko kilka. - uśmiecha się.
- Dziękuję, ratujesz mi życie. 
- Nie ma sprawy, leć już - popycha mnie delikatnie w stronę drzwi.
Macham mu na pożegnanie, po czym opuszczam gabinet. Teraz pozostaje tylko wyjaśnić pewne kwestie z Leonem, ale to zostawiam na jutrzejszy dzień – dziś marzę jedynie o gorącej kąpieli. 

***

Od autorki:
Jak widzicie udało mi się dodać rozdział
w terminie ^-^
Jest krótki, ale to dlatego, że usunęłam
jeden wątek, który dodałam do kolejnego
rozdziału :>
Bardziej mi się tam wpasował xd
Następny będzie oczywiście dłuższy,
don't worry :p
Jak widzicie Violetta zgodziła się
pomóc Federico c:
Kurde, ten rozdział zdecydowanie
nie jest najlepszy :x
Mam jednak nadzieję, że nie jest
tak źle jak myślę, a myślę, że
ten rozdział to najgorszy rozdział jaki opublikowałam,
odkąd jestem na bloggerze xd
Muszę pisać krótsze notki,
zdecydowanie :p
Dziękuję za komentarze pod poprzednim,
jesteście wspaniali <3
+ Rozdział chwilowo bez korekty!

Rozdział 10 -> 13 komentarzy 

Madinne

11 komentarzy:

  1. Jeju ! wspaniały !!
    I ten biedny Fede ...
    tak strasznie mi go żal i mam nadzieję że Vilu uratuje mi Fedemiłę !
    Viola liczę na ciebie xdd
    tak ogółem to Verdas strasznie się stara a V. tego nie zauważa ... to straszne ;D
    hah xd V zrozum Emma nie istnieje ! xd
    nie przedłużając kocham czytać twojego bloga ! xd
    nie, wcale sie nie podlizuje xd W ogóle ;*
    mam nadzieję że 10 pojawi się z prędkością światła :)
    Życzę weny i czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu cudoo *-*
    Kiedy w końcu leonetta?
    Czekam na ten moment
    No i na nexta!
    Pozdrawiam życzę weny i zapraszam do mnie
    martinastoesselyjorgeblanco.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fede chce walczyć o Lu.
    Brawo chlopie robisz postępy. Hah
    Vils mu pomoże. Dobra duszyczka;)
    Verdas szuka Violki? Po jaką cholere?
    Emma mu nie wystarcza? No chyba, że ja spławil.
    W co wątpię. Przecież dla niego Violka to zauroczenie.
    Cudooooooo!
    Zajebisty. Cudowny. Genialny.
    Czekam na next :-)
    Pozdrawiam Królik!
    Buziaczki :* ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny idealny :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Przesadzasz XD Rozdział wcale nie jest taki jak ty to widzisz XD Rozdział jest świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super,cudowny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest boski.
    Dawno mnie tu nie było.
    Mam sklerozę.... eh...
    Tak pięknie piszesz, że się rozpływam.
    Czekam na next
    Xoxo
    Melloniasta:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy7/11/15

    Cudny

    OdpowiedzUsuń
  9. Super :) Zapraszam do siebie, inna tematyka więc konkurencja ze mnie żadna :D http://wlasnypsychiatryk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo! Fede się obudził nareszcie! Kibicuje im jak najbardziej ;) Czytam dalej ale wrócę później obiecuję że doczytam do końca i jeszcze będziesz miała dość moich komentarzy ;D

    OdpowiedzUsuń

Theme by Violett