Z dedykacją dla *Kaka Blanco*
Zniecierpliwiona czekam w parku na przyjście tego idioty – Verdasa. Jest ciemno, jedynie księżyc oświetla mi drogę. Ostatni raz godzę się na coś takiego. Mam dość jego durnych gierek. Niech powie wprost, że nie jest szczęśliwy z Emmą, choć i tak nie mam zamiaru go pocieszać. Nie interesuje mnie zajęty facet, a już w szczególności on.
Odwracam się, słysząc swoje imię wypowiedziane z ust Verdasa, jednak nie tego na którego czekałam. Diego stoi przede mną, lustrując mnie wzrokiem. Czuję się trochę nieswojo, zwłaszcza, że na spotkanie umówiłam się z jego bratem.
- Co taka ślicznotka jak ty Vils, robi tutaj sama? – mruczy, przybliżając się.
Odsuwam się jak najdalej mogę, czując odór alkoholu.
- Dwa kieliszki. Nie więcej. – śmieje się cicho.
Doskonale wiem, że kłamie. Wygląda jakby wypił przynajmniej trzy razy tyle.
- Czekam na kogoś, spieprzaj. – syczę, rozglądając się w poszukiwaniu Leona.
Ile bym dała żeby był teraz obok, zwłaszcza, że to jego pieprzony brat.
- Mnie się nie zbywa, skarbie. – łapie mnie za nadgarstek, zaciskając mocno.
Czuję przeszywający ból, jednak staram się być twarda.
- Puść mnie. – dukam cicho.
Zaciskam powieki, by nie widzieć jego twarzy.
- Mała wyluzuj. – śmieje się wprost do mojego ucha.
Przez chwilę nie wiem co się dzieje. Czuję jedynie jak uścisk na mojej dłoni rozluźnia się, a potem moja ręka jest już wolna. Otwieram oczy, a to co widzę jest moim najgorszym koszmarem.
- Leon! - tylko tyle jestem w stanie z siebie wydusić, bo po chwili czuję jak kolana odmawiają mi posłuszeństwa i osuwam się na ziemię.
***
Budzę się, słysząc czyjeś głosy. Próbuję przypomnieć sobie co stało się wczoraj, jednak na próżno. Otwieram oczy, starając się przyzwyczaić do rażących, białych ścian.
Przez chwilę wpatruję się w jeden punkt, a po chwili stwierdzam, że jestem w czyimś mieszkaniu. Dopiero po chwili orientuję się, że znam to pomieszczenie. Jestem w domu Leona.
Świat wiruje mi przed oczami, jedno wspomnienie zachowało mi się w pamięci, a reszta jak za mgłą. Leon, starający się odciągnąć ode mnie jego brata. Pierwszy cios, potem drugi, aż w końcu film mi się urywa.
- Musisz jej powiedzieć. – szepcze ktoś cicho, po głosie poznaje że to kobieta.
- Nie, proszę. Znienawidzi mnie. – ten głos przyprawia mnie o dreszcze.
On żyje, nic mu nie jest.
Przez chwilę walczę z samą sobą, czy dać znak, że się obudziłam. Ostatecznie ostatkami sił podnoszę się z sofy, zwracając na siebie uwagę kilku osób. Leon, Federico i Emma. Blondynka patrzy na mnie z zawiścią, jednak ignoruję to.
- Przez ciebie o mało co, Leon nie trafił do szpitala. – mówi oskarżycielsko, chwytając mężczyznę za rękę.
Boli mnie to. Nie chcę tu być, jednak należą mi się wyjaśnienia.
- Co się w ogóle stało? – szepczę ochryple.
Patrzę na Leona, którego wzrok cały czas wbity jest w podłogę. Dopiero po chwili zauważam bliznę na jego skroni. Wygląda okropnie, rana zdążyła już się lekko zabliźnić. Obwiniam się o to, gdyby nie to, że chciałam się z nim spotkać i wygarnąć mu jego błędy, nie byłoby nas tutaj.
Teraz jednak rozumiem, że chciałam się z nim spotkać nie dlatego, aby go winić, tylko aby go zobaczyć. Aby usłyszeć swoje imię wypowiedziane z jego ust.
Czy ja na prawdę myślę o takich głupotach? Zachowuję się zupełnie inaczej niż zwykle. Teraz już wiem, że się w nim zakochałam. Pozwoliłam, by zawładnął moim sercem.
- Leon podobno spotkał ciebie i Diego przypadkiem, gdy wracał od Federico. Uratował ci życie. – tłumaczy blondynka.
Prycham. Spotkał mnie przypadkiem? Nie miał odwagi, aby przyznać się, że szedł na spotkanie ze mną? Patrzę na niego z bólem w oczach. Kłamie. Nie w takim Leonie się zakochałam.
- Jak się czujesz? – pyta, unikając mojego spojrzenia.
- Dobrze. – odpowiadam bez wahania. Spoglądam na zegar. - Chyba muszę już iść.
Wstaję z sofy, ignorując to, jak kręci mi się w głowie.
- Zostań. – odzywa się w końcu Ferderico.
Odwracam się w jego stronę.
- Nie chcę wam przeszkadzać. – wzrokiem pokazuję na Leona i Emmę.
Włoch wzdycha, po czym ciągnie mnie za rękę w stronę oddzielnego pomieszczenia. Zamyka drzwi.
- Widzę, jak ciężko jest ci patrzeć na Leona. – mówi cicho, a ja słucham go z uwagą, zakładając ręce na piersi.
Jestem ciekawa co ma mi do powiedzenia w związku z tym.
- On cię nadal kocha.
Chwilę analizuję jego słowa. To przecież niemożliwe. On i Emma są ze sobą nierozłączni, nie byłby w stanie kochać innej. A może jednak?
- Nie wierzę. – przymykam oczy.
- Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła? – widzę na jego twarzy cień uśmiechu.
- Jeśli Leon zerwie z Emmą, uwierzę. Jak na razie nie widzi świata poza nią. – szepczę cicho.
- Prędzej czy później rozstaną się, zobaczysz. – zapewnia mnie, a ja zastanawiam się ile będę czekać, aż Leon się opamięta.
Przez chwilę wpatruję się w jeden punkt, a po chwili stwierdzam, że jestem w czyimś mieszkaniu. Dopiero po chwili orientuję się, że znam to pomieszczenie. Jestem w domu Leona.
Świat wiruje mi przed oczami, jedno wspomnienie zachowało mi się w pamięci, a reszta jak za mgłą. Leon, starający się odciągnąć ode mnie jego brata. Pierwszy cios, potem drugi, aż w końcu film mi się urywa.
- Musisz jej powiedzieć. – szepcze ktoś cicho, po głosie poznaje że to kobieta.
- Nie, proszę. Znienawidzi mnie. – ten głos przyprawia mnie o dreszcze.
On żyje, nic mu nie jest.
Przez chwilę walczę z samą sobą, czy dać znak, że się obudziłam. Ostatecznie ostatkami sił podnoszę się z sofy, zwracając na siebie uwagę kilku osób. Leon, Federico i Emma. Blondynka patrzy na mnie z zawiścią, jednak ignoruję to.
- Przez ciebie o mało co, Leon nie trafił do szpitala. – mówi oskarżycielsko, chwytając mężczyznę za rękę.
Boli mnie to. Nie chcę tu być, jednak należą mi się wyjaśnienia.
- Co się w ogóle stało? – szepczę ochryple.
Patrzę na Leona, którego wzrok cały czas wbity jest w podłogę. Dopiero po chwili zauważam bliznę na jego skroni. Wygląda okropnie, rana zdążyła już się lekko zabliźnić. Obwiniam się o to, gdyby nie to, że chciałam się z nim spotkać i wygarnąć mu jego błędy, nie byłoby nas tutaj.
Teraz jednak rozumiem, że chciałam się z nim spotkać nie dlatego, aby go winić, tylko aby go zobaczyć. Aby usłyszeć swoje imię wypowiedziane z jego ust.
Czy ja na prawdę myślę o takich głupotach? Zachowuję się zupełnie inaczej niż zwykle. Teraz już wiem, że się w nim zakochałam. Pozwoliłam, by zawładnął moim sercem.
- Leon podobno spotkał ciebie i Diego przypadkiem, gdy wracał od Federico. Uratował ci życie. – tłumaczy blondynka.
Prycham. Spotkał mnie przypadkiem? Nie miał odwagi, aby przyznać się, że szedł na spotkanie ze mną? Patrzę na niego z bólem w oczach. Kłamie. Nie w takim Leonie się zakochałam.
- Jak się czujesz? – pyta, unikając mojego spojrzenia.
- Dobrze. – odpowiadam bez wahania. Spoglądam na zegar. - Chyba muszę już iść.
Wstaję z sofy, ignorując to, jak kręci mi się w głowie.
- Zostań. – odzywa się w końcu Ferderico.
Odwracam się w jego stronę.
- Nie chcę wam przeszkadzać. – wzrokiem pokazuję na Leona i Emmę.
Włoch wzdycha, po czym ciągnie mnie za rękę w stronę oddzielnego pomieszczenia. Zamyka drzwi.
- Widzę, jak ciężko jest ci patrzeć na Leona. – mówi cicho, a ja słucham go z uwagą, zakładając ręce na piersi.
Jestem ciekawa co ma mi do powiedzenia w związku z tym.
- On cię nadal kocha.
Chwilę analizuję jego słowa. To przecież niemożliwe. On i Emma są ze sobą nierozłączni, nie byłby w stanie kochać innej. A może jednak?
- Nie wierzę. – przymykam oczy.
- Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła? – widzę na jego twarzy cień uśmiechu.
- Jeśli Leon zerwie z Emmą, uwierzę. Jak na razie nie widzi świata poza nią. – szepczę cicho.
- Prędzej czy później rozstaną się, zobaczysz. – zapewnia mnie, a ja zastanawiam się ile będę czekać, aż Leon się opamięta.
***
Od autorki:
Witam Was w sobotę ^-^
Pierwszy akapit miał być w poprzednim rozdziale,
ale jest tutaj :>>
Diego taki okropny napadł na V ;(
Ale León ją obronił, także dont worry,
nic jej nie jest xd
Castillo końcu zrozumiała. że kocha Leona ^-^
No nic, mam nadzieję, że rozdział
Wam się podoba :p
Rozdział 11 -> 10 komentarzy
Madinne
Supi! Perelka. Niech L zerwie z E, bo ta baba mnie wkurza.
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Supi! Perelka. Niech L zerwie z E, bo ta baba mnie wkurza.
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Super,cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
OdpowiedzUsuńSuper. Po prostu zajebiście.
OdpowiedzUsuńJeszcze jakieś niespodzianki na dzisiaj?
Związek Verdasa i Emmy. Aaaa aż skacze z radości na ten parring
Violka zakochana w Leonie. Ona zrozumiała teraz kolej na niego . Hah ;)
Leon obronił Violke przed Diego. Oklamal Emme.
No brawo. Zajebiście.
Cudowny. Genialny. Zajebisty.
Jak zwykle z resztą.
Czekam na next :-)
Pozdrawiam Królik!
Buziaczki :* ❤
W
OdpowiedzUsuńS
P
A
N
I
A
Ł
Y
!
!
!
<3
Czekam na następny! ;3
UsuńNiech Leon zerwie z Emmą! Chcę moją Leonettę! *-*
Kocham ;3
Mel Blanco
LEON MA ZERWAĆ Z EMMĄ!!!!
OdpowiedzUsuńJA CHCĘ LEONETTE!!!!
Świetny rozdział!
czekam na next
OMG !!! Zadedykowałaś mi ten rozdział ! *-*
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za to ♥
Czuję się zaszczycona xD
Jeśli chodzi o rozdziałek jest bardzo ale to bardzo ... Doskonały ! Idealny ! Wspaniały ! Boski ! Po prostu nie mam słów <33
Diego pobił V.
Jak on mógł jej to zrobić no jak ?!
Nienawidzę go .... Foch ever !
Ale Leon ją uratował ! ♥ U.R.A.T.O.W.A.Ł.
A do tego Vils wreszcie odkryła że bardzo bardzo kocha Leonka ^^
Leonek też ją kocha ale Emma jest z nim .. :(
To mi się nie podoba :P
PRECZ Z EMMĄ ! xD
#NieLubięEmmy
#NieLubięDiego
#KochamLeonettę
Hasztagiem wyrazisz więcej niż tysiąc słów xD :D
Ogólnie to Fede jest spoko xDxDxD
Jest taki, miły. pomocny i PRZYSTOJNY xd
Piszę o głupotach :D
A więc nie przedłużam
Życzę weny
Czekam na nexta :**
I jeszcze raz bardzo bardzo dziękuję za dedyk ♥♥♥
PS. Zapraszam do mnie http://pierwszespojrzenie-leonetta.blogspot.com/
Cudo ♡♡♡
OdpowiedzUsuńPiękny :**
OdpowiedzUsuńSuper! Genialnie
OdpowiedzUsuńWiesz misia ? Zabić cię?
Diego ygh! Diego ygh!
Akysz Akysz Akysz!
Niech L zerwie z Emmą...
Biedna V ...
Pozdrawiam Czekam na next
Żelka
Cudeńko! <3
OdpowiedzUsuńR
OdpowiedzUsuńZ
Ą
D
A
M
L
E
O
N
E
T
T
Y
!!!
N
O
W
A
C
Z
Y
T
E
L
N
I
C
Z
K
A,
L
L
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNie spamuj :)
UsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuńZa niedługo pojawi się notka, jeszcze w tym tygodniu :)
UsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńJak coś sorry za reklamę
Ale zapraszam wszystkich:
http://lovingcanmendyoursoul.blogspot.com/
Pozdrawiam i całuję :*
Wróciłam i czytam dalej tę świetną historię ;)Ciesze się bardzo że Leon uratował Vilu od swojego okropnego brata ;) No i że wreszcie się przyznała że go kocha ;) Czytam dalej ;)
OdpowiedzUsuń